Autostradą na Skrzyczne
Z Grzesiem spotykamy się o 8 pod Gemini, skąd ruszamy wzdłuż Białej w kierunku Wilkowic.
W Wilkowicach obieramy kurs Bystra, Meszna i Szczyrk. Po godzinie lightowej jazdy,
docieramy pod stok Golgoty i przygotowujemy się do ataku na szczyt Skrzycznego.
Nasze głupie pomysły, takie jak podjazd stokiem, szybko odchodzą na inny termin
więc zaczynamy podjazd drogą. Pierwsze około 2 km to nowy, gładki asfalt, który
wraz z końcem zabudowań przekształca się w szutrową drogę. Nie wiedziałem, że w
Beskidzie Śląskim można spotkać taką gładką jak stół leśną drogę. Po kolejnych kilometrach,
od placu składowego, droga zmienia się w bitą, leśną, zniszczoną nieco przez zwózkę
drzewa. Widoki jakie towarzyszyły nam tego dnia, długo zostaną w naszej pamięci.
Pierwsze Malinowska Skała, następnie wyłoniła się Czantoria, Kotarz, Beskidek, Klimczok,
Błatnia, Magura, Wielka Cisowa, oj długo by wymieniać. Nie wiedząc kiedy dojeżdżamy
do wyciągu orczykowego na Hali Skrzyczeńskiej, skąd na szczyt jest rzut beretem.
Szybki podjazd i dojeżdżamy do szlaku pomiędzy schroniskiem i Malinowska. Widoki
na południe zmusiły nas do postoju. Było na co popatrzeć, Babia Góra, Pilsko, Tatry,
Fatra z charakterystycznym Wielkim Rozsutcem.
Po chwili docieramy na szczyt, pamiątkowa fota.Zjazd 100m do schroniska, chwila
odpoczynku i ruszamy dalej w stronę Ostrego. Tym razem omijamy serpentyny i decydujemy
się na jazdę drogą trawersującą zbocze. Stan szutrówki jest lepszy niż nie jeden
asfalt w naszych miastach. Jak się okazało, był to strzał w 10! Szybko meldujemy
się na dole. Z Ostrego jedziemy przez Pietrzykowice do Zarzecza na lody, lecz niestety
jesteśmy za wcześnie i "pocałowaliśmy klamkę". Ruszamy w kierunku domu przez Łodygowice
i Wilkowice.
Wyjazd ten na długo pozostanie w pamięci jako ten jeden z "The best of...".
Relacja: Dawid